27 listopada 2012

Dzień Dobry TVN

O ile nic się zmieni to w czwartek, 6 grudnia, w programie „Dzień dobry TVN” będziecie mogli zobaczyć jak powstawała jedna z sesji zdjęciowych do projektu „Moje Uniformy”. Tu w roli głównej wystąpi sto siedemnasty jego uczestnik, Maciek z Łodzi. Będziecie też mogli posłuchać co o swoim udziale mówią  Kinga z Lublina (43), Natalia z Wrocławia (50), Lech z Bielska-Białej (116) i oczywiście Maciek (117). Zapraszam.

117. Maciek, 28 lat, Łódź


Nagość nie sprawia mi problemów, w miejscach gdzie jest wymagana (np. w saunie) czuję się swobodnie. Zresztą, czego się wstydzić? Czy na przykład dzieci wstydzą się swojej nagości? Nie, dopóki tego wstydu nie wpoi im środowisko. Ja akceptuję swoje ciało, wciąż staram się nad nim pracować. Kilka drobnych kompleksów jest, ale na co dzień mogę z nimi żyć. Ciało to jedyna materialna rzecz, która towarzyszy nam od urodzenia aż do śmierci. Możemy pokochać je takim, jakim jest albo pracować nad nim. Jeśli nie zrobimy ani tego ani tego, to mamy przechlapane.

Lubię przestrzeń, minimalizm. Bardzo cenię sobie swobodę, lubię się przeciągać, rozciągać (w różnych mniej lub bardziej stosownych chwilach i miejscach), dlatego preferuję ubrania, które nie ograniczają mi zbytnio swobody ruchów. Wybieram odzież o stonowanej kolorystyce. Czerń, biel, szarości, brąz, ciemny fiolet, nadruków mało lub wcale. W domu luźno – dresy, koszulka, zazwyczaj na boso. Na dworze nieśmiertelne dżinsy oraz bluza, najchętniej z kapturem, który czasem pozwala mi się odciąć od świata zewnętrznego. I obowiązkowo muzyka, zawsze jest ze mną. Jestem mistrzem w ubieraniu się niestosownie do pogody, jednym z pierwszych, którzy wiosną paradują po mieście w podkoszulku oraz jednym z ostatnich, którzy późną jesienią przestają nosić krótkie spodnie.

Nie lubię dress code’ów, wszelkich ubiorów służbowych, zarówno formalnych i nieformalnych. Mówienia mi co mam założyć i w jakiej kombinacji. Nie przepadam za garniturami. Nie lubię także białych koszul (czerń górą) i krawatów. Nie lubię kąpielówek! Jestem stworzeniem zdecydowanie lądowym. W wodzie bliżej mi do bawołu, w gorący dzień wejdę do wody, wymoczę się, wyjdę. I tyle. Uwielbiam za to wszelką aktywność na lądzie – bieganie, wędrówki, rower... W wodzie czuję się powolny i ślamazarny.

7 listopada 2012

116. Lech, 57 lat, Katowice, Bielsko-Biała


Nagość. Zostałem wychowany w całkowitej akceptacji nagości, rodzice brali mnie na plaże naturystów, a i w domu widywałem ich nago. Jestem zrealizowanym dojrzałym mężczyzną lubiącym siebie i swoje ciało o które zresztą dbam, (praktykuję jogę). Długie lata (teraz wcześniejsza emerytura) uczyłem w szkołach średnich historii i wychowania seksualnego, co robiłem z zapałem i przyjemnością. Mam rodzinę. Swoje dzieci (4) wychowywałem w podobny sposób i wyrosły na odpowiedzialnych, ciekawych ludzi. Przy każdej okazji gdy jestem sam i jest ciepło chodzę i odpoczywam nago. Tak też spędzam wakacje w ukochanych Dębkach nad morzem (mam tam swój domek), gdzie uczę jogi, a sam ćwiczę ją na plaży. Często pozowałem malarzom czy fotografom do aktów. Nagość to dla mnie synonim wolność i kontaktu ze sobą i naturą, to mój ulubiony uniform. Może w związku z tym mam dość liberalne podejście do seksu i uważam, że jego granicą (dla ludzi dorosłych) jest krzywda, brak zgody drugiej osoby, uważam, że jest to ważny sposób bliskośći i komunikacji z partnerem. Jestem w związku z kobietą, którą kocham od liceum.

Nienawidzę. Jeśli chodzi o ubiór nienawidzę sztywnych ubrań (ludzi też to może dotyczyć). Grubych (gruboskórnych, chamskich jednostek), tkanin, w których się pocę (np. garnitur, golf z wełny), ubrań ze sztucznych włókien lub bardzo obcisłych, ograniczających ruchy (ludzie też tacy bywają). Nie lubię jaskrawych kolorów, zwłaszcza różowego, fioletowego. Efekciarskiej mody (ludzi), takiej by szokowała (li).

Lubię. Ubieram się głównie w amerykańskich firmach (mieszkałem 2 lata w Kaliforni w San Francisco) np. Orvis, Timberland, Eddie Bauer, Banana Republic, Territory Ahead, czasem: GAP, Ralph Lauren, Tommy Hilfiger. Pasuje mi też styl Marlboro Clasic, Camel. Powód dla którego lubię te marki to pewność, że są dobrej jakości, mogę je długo nosić i jest mi w nich wygodnie. Noszę głównie bawełę, czasem len lub rayon, zamsz, skórę. Lubię styl militarno-sportowy, np. kurtka M65, bojówki, pola, bluzy do rugby, koszule z grubych tkanin, marynarki ze skórzanymi dodatkami. Z butów preferuję Clarki Timberlandy, Sketchersy, zimą Sorel, wygodne i oddychające oraz bardzo twałe.
Obowiazkowo zawsze kapelusze. W lecie panama (prawdziwa), zimą filc, styl klasyczny lub fedora. Lubię długie płaszcze, trochę westernowe lub solidne skórzane lub bawełniane kurtki. Jeśli chodzi o kolory w grę wchodzą tylko czarny, odcienie brązu, zieleń wojskowa, szarość, czasem biel lub granat.
Ważna rolę odgrywają takie dodatki jak zegarek, automat, klasyk szwajcarski, nigdy na baterię. Męska bizuteria np. bransoleta z kutego srebra, mam taka robioną przez indianina ze szczepu Navajo. Dobry skórzany pasek z miedzianymi czy srebrnymi nitami lub indiańskimi wzorami, niezbyt szeroki. W kieszeni zawsze nieduży, markowy scyzoryk z doskonałej stali, np. Koji Hara.
Ku zawiśći żony i córek mam dużo starannie dobranej garderoby i nigdy nie ubieram przypadkowo wybranych rzeczy. Możliwość wyboru i częstej zmiany ubioru sprawia mi dużą przyjemność i powoduje, że ubrania nie niszczą się zbyt szybko i są dostosowane do potrzeb i okoliczności.
W drugiej połowie życia udało mi się osiągnąć, oprócz własnego stylu ubioru i życia, spokój i równowagę wewnętrzną, poczucie radośći i spełnienia oraz pogodzenie się z tym co jest poza moimi możliwościami, nieuchronnym końcem też..

8 października 2012

115. Agata, 23 lata, Toruń


Nago. Uwielbiam chodzić nago, uzbrojona jedynie w zapach szminkę czerwoną i wytuszowane rzęsy. Nago jestem sobą, nago zawsze wyglądam dobrze. Nagość jest seksowna i biblijna zarazem. Nagość bywa tabu, a jednocześnie przestała nim być. Nagość ma kusić i przyciągać jak akt. Nagość jest pięknem, nie tylko czymś na sprzedaż. Nagość ma wzruszać poruszać zostawiać emocje. Nagość jednych oburzy, a inni spojrzą z zachwytem. Jedni o akcie powiedzą – jak ona mogła bezwstydna tak nago... Inni powiedzą, że jest piękna, bo właśnie w nagość ubrana. A przecież nie mogła założyć nic bardziej osobistego... Spójrz taka jestem. I dumna jestem z tego nagiego zdjęcia...

Lubię białe róże, czerwone wino, małą czarną sukienkę, kubek gorącej kawy, to kiedy wypowiadasz moje imię, bajki na dobranoc i buziaka na dzień dobry. Lubię się przytulać i nosić męskie koszule, szpilki, gorsety, kabaretki, pończochy. Wszystko to co wydaje mi się kobiece. Kocham swoje studia i swoją pracę, to pozwala mi być sobą. Lubię pisać wiersze i śpiewać piosenki obejrzeć kabaret. Zjadać batoniki i malować usta, lubię to co klasyczne, bo zawsze modne, bo proste, bo do mnie pasuje...

Nie lubię kiedy muszę coś zrobić z musu, kiedy mówisz mi jak mam wyglądać i się zachowywać, kiedy oczekujesz, że będę taka jaką sobie mnie wyobrażasz. Nie lubię ubrań sportowych ani obuwia. Cekinów, różu, falbanek. Nie mogłabym być słodką dziewczynką, bo nie byłabym już wtedy prawdziwą ja...

20 września 2012

114. Joanna, 22 lata, Wrocław

Nagość w dobie XXI w. jest czymś tak powszechnym, że przestaje szokować. Nie jest niezwykła, tajemnicza, wyjątkowa. Chyba, że taką ją ukażemy. Ciało jest po to by z niego korzystać. Nie przeszkadzają mi blizny, powierzchowne niedoskonałości, nieprzeszkadzające w funkcjonowaniu. Kult ciała jest mi całkowicie obcy, nie rozumiem jak można stać się niewolnikiem powszechnie przyjętych kanonów piękna. Całkowicie naga jestem w chwilach słabości, odsłaniając to co niewidoczne. Reszta to tylko narzędzie przekazu i powłoka.

Lubię... swoją pasję. Zajmuję się reenactingiem. Odtwarzam wikinga w wydaniu damskim i męskim;) najlepiej jednak czuję się w męskim stroju-koszuli, szarawarach z dobrą stalą przy pasku. Jako dzieciak biegałam po krzakach z łukiem i drewnianym kijem, miast jak porządna dziewczynka niańczyć lakę lub misia. Od tamtej pory niewiele się zmieniło, nadal biegam po krzakach z łukiem, tylko miecz zamieniłam na prawdziwy. Poza waleniem się stalową sztabą po głowach i wesołym wikingowaniem szyję stroje. Ręcznie, lnianymi nićmi, na podstawie wykopalisk, rycin, rekonstrukcji archeologicznej. To dla mnie coś więcej niż “„fajny ciuch”, to kupa pracy i satysfakcji. To zaglądanie przez dziurkę od klucza, do czasu i miejsca gdzie przynależę.

Nie lubię gdy traktuje się mnie jak dziecko. Jak małą dziewczynkę. Dlatego choruję na każde „nie powinnaś”, „to nie dla dziewczyn”, a miks tych dwóch doprowadza mnie do szewskiej pasji. Na każdym kroku znajomi pocieszają mnie, że za 10-20 lat będę się cieszyła, że wyglądam młodo. Ja natomiast na co dzień w pracy zmagam się z tłumem klientów, którym muszę udowodnić, że wygląd to jedno, profesjonalizm drugie. Panie sklepowe legitymujące mnie namiętnie, pasjami, efektem jedno piwo nie wystarcza. Nie noszę nic w czym wyglądam młodziej. Nie lubię trendów, mody i parcia na bycie fashion.

30 lipca 2012

113. Katarzyna, 22 lata, Wrocław


Nagość jest piękna. Akt jest piękny. To rodzaj sztuki, który ukazuje wszystko to, co chowamy za maską codzienności. Jest prawdą.

Lubię luz. Człowiek od razu czuje się swobodny, wolny, czuje się pewnie. A kiedy czuje się pewnie, jest bardziej sexy ;)

Nie lubię obcisłych sukienek, ach, i obcasów. To niewolnictwo powszechnie propagowanej seksualności i kobiecości. Nie dajmy się zwariować.

8 maja 2012

112, Sandra, 21 lat, Poznań


Nagość. Moje ciało jest bytem, dowodem obecności w tym świecie. Nie atutem ani wabikiem. Dlatego też nigdy nie było dla mnie źródłem kompleksów. Kocham je i staram się o nie dbać, jednakowoż nie zawsze mi się udaje.

Lubię retro, etno i minimalizm. Delikatne tkaniny, klasyczne kroje, ład i harmonię stroju, który jest wegług mnie tylko dodatkiem, subtelnym zaznaczeniem obecności pewnych cech naszej osobowości. Ubóstwiam czerń, beże, szarości i kolor czerwonego wina. Podstawą w stroju są proporcje.

Nienawidzę sztucznych tkanin, niewygodnych butów. Źle się czuję w dresach i błyskotkach. Drażni mnie chaos i niechlujstwo.

14 marca 2012

111. Agnieszka, 20 lat, Warszawa


Lubię pozować nago. Nagość przed obiektywem mnie nie krępuje, wydaje się być nawet piękniejsza niż na co dzień. Pozowanie, zwłaszcza do aktu jest dla mnie wydarzeniem niemal mistycznym. Mój świat kończy się na obiektywie, i to ja jestem jego królową. Dookoła nic nie ma, wydaje się, że czas się zatrzymał, jestem tylko ja i moje ciało. Kocham to uczucie, kocham tę moją inną, własną rzeczywistość. Może nie jest do końca prawdziwa, ale jest moja. Bez tego wszystkiego, co mnie tak często przytłacza i męczy: nudy, szarości i ludzi.

Nagość na co dzień ani specjalnie mnie nie krępuje, ani zachwyca. Jest tak naturalna, że w zasadzie o niej nie myślę. Nie mam potrzeby chodzenia ot tak po domu nago czy przeglądania się w lustrze, kiedy nie mam na sobie ubrania, ale kiedy już ściągam ciuszki, czuję się równie swobodnie jak w nich. Moja nagość, taka prywatna, niezwiązana z pozowaniem, pozostaje jednak czymś bardzo intymnym, nieprzeznaczonym do oglądania przez byle kogo.

Nie lubię momentów, kiedy podczas zdjęć nieoczekiwanie i w zasadzie bez powodu dopada mnie myśl „Zaraz, to moje ciało, najbardziej moja rzecz, jaką mam. Dlaczego mam je pokazywać? Po co to robię?”. Mam wtedy ochotę zwinąć się w kulkę i schować przed obiektywem i światłem lamp. Ciało zaczyna mnie krępować, już nie jestem królową, a wykreowana przeze mnie rzeczywistość pęka jak bańka mydlana, uświadamiając mi, że ta prawdziwa jest zupełnie inna, o wiele mniej piękna… zwyczajna.

23 lutego 2012

110. Kasia, 21 lat, Katowice


Lubię poprzez ubranie wyrażac kobiecość i charakter. Nie robię tego ostentacyjnie, jednak zawsze staram się ubierać tak, aby można było się domyślać kilku cech charakteru czy też upodobań muzycznych. Uwielbiam skórę, jeans, ćwieki, szaleję za panterką i ładną bielizną. Przeważnie noszę obcisłe rzeczy, wysokie buty. Wielbię czerń, ale dobrze czuję się również w kolorach. Lubię eksperymentowac, mieszać style, a do tego ZAWSZE muszę miec na sobie jakiś „rockandrollowy” akcent. Jeśli okazja wymaga eleganckiego ubioru, nie ma sprawy, ale w takim razie skórzana bransoletka, buty w panterkę czy też ciekawa fryzura muszą całości dodać „smaczku”. No i tatuaż. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że nie zależy mi na tym, aby był widoczny. To oczywiste, że jeśli dałam sobie ozdobic połowę ręki, nie zrobiłam tego po to, aby było wiecznie zakryte.

Nie lubię nudy. Nie lubię zestawień ubrań, które są bezpłciowe i przywołują na myśl osobę, która nie ma na siebie pomysłu. Nie lubię szerokich swetrów, luźnych spodni, zbyt dużych koszulek, płaskich butów. Nie chcę chować się pod ubraniami tak, jakbym wstydziła się tego, jak wyglądam. Cenię sobie naturalność, ale lekki makijaż i ładnie upięte włosy wcale jej nie wykluczają. Jestem osobą pewną siebie, otwartą, towarzyską i energiczną. Dlaczego nie miałoby to być widoczne? Kategorycznie unikam zestawów, które nie są wizualnie charakterne!

Nagość to dla mnie całkiem normalna, ludzka sprawa. Nie widzę powodu, aby wstydzić się o niej rozmawiać, podobnie jak nie mam problemu z tym, aby pokazać kawałek ciała na zdjęciu, byle w granicach dobrego smaku. Lubię swoje ciało i chociaż – jak każda kobieta – znalazłabym kilka rzeczy, które „mogłyby być lepsze”, to jednak w pełni się akceptuję. Staram się pracować nad ciałem, utrzymywać je w formie. Nie brakuje mi pewności siebie, a umacnia ją jeszcze to, jak bardzo podobam się mojemu narzeczonemu. Dobrze się ze sobą czuję i takiego nastawienia życzę wszystkim kobietom, bo to nie duży biust, talia osy czy wysoki wzrost, lecz właśnie zadowolenie ze swojego ciała jest absolutnym filarem seksapilu.

21 stycznia 2012

To już 2 lata

Wczoraj minęły dwa lata od ukazania się pierwszego wpisu w "Moich Uniformach". Mamy z tej okazji małe święto :) Chciałem to uczcić wczoraj stosownym wpisem ale po południu zostałem "porwany" z dworca we Wrocławiu i zawieziony na wernisaż w Gliwicach, z którego wróciłem bardzo późno.

Siedemset trzydzieści dni, stu dziewięciu uczestników, ponad siedemset tysięcy odwiedzin. Cieszę się, że jesteśmy razem już tak długo. Pozdrawiam wszystkich stałych i okazjonalnych czytelników. Dziękuję poraz kolejny wszystkim dotychczasowym uczestnikom, zapraszam kolejnych. ;)

Wszystkim życzę udanego i pełnego niespodzianek, trzeciego roku Moich Uniformów. Przepraszam za tak lakoniczne podsumowanie ale nie mam głowy do ładnych tekstów ;)

10 stycznia 2012

109. Anna, 32 lata, Wrocław


Nago. Prawdziwa kobieta wygląda najlepiej, kiedy ubrana jest jedynie w zapach... W pełni akceptuję swoje ciało, lubię oglądać siebie nago. Jestem świadoma swojej atrakcyjności pomimo dużej nadwagi, uważam że duże też może być sexy :)

Lubię nosić wygodne jeansy, dopasowane bluzki i tuniki podkreślające figurę (dzięki Bogu nie jestem jedynie grubym kołkiem ale mam dość wyraźne wcięcie w talii i duży biust). Na codzień ubieram sie wygodnie, tzw. luźna elegancja, kiedy trzeba dostosowuję ubiór do sytuacji – bardziej elegancko, bądź totalnie luźno, jeansy i bluzka... Buty zwykle na obcasach, wygodne, oryginalne, sexy...

Nie lubię. Z uwagi na to, iż mam bardzo masywne uda i kolana nie lubie legginsów i obcisłych spodni, u góry luźnych bluz z kapturem zwłaszcza w paski, które mnie poszerzają. Nie znoszę wyciągniętych swetrów i innych workowatych ubrań. Buty – nie przepadam za obuwiem sportowym, nie lubię balerinek...

2 stycznia 2012

108. Ula, 22 lata, Wrocław


Nagość jest dla mnie czymś w pełni naturalnym. Akceptuję swoje ciało w dużej większości. Najbardziej swobodnie czuję sama ze sobą!



Lubię czuć się pewnie. Eleganckie ubranie dodają mi pewności siebie, pozwalają się czuć jak kobieta sukcesu. Lubię dopasowane ubrania podkreślające figurę. Podobno jestem sztywna, lubię jak wszystko jest poukładane, pewnie dlatego najlepiej mi odpowiada taki styl ubioru.



Nie lubię szerokich ubrań, w których wyglądam jak w worku na ziemniaki :) Mam bardzo drobną posturę i w niedopasowanych ubraniach wyglądam jak w za dużych, znikam w nich. W takich ubraniach czuję się jak strach na wróble na którym wiszą jakieś szmatki.